niedziela, 10 listopada 2013

Ciasta ciecierzycowe, które podbiły Kraków!

Jak zwykle przepraszam za zwłokę w postach, ale niestety trochę się ostatnio podziębiłam, a jednocześnie miałam milion spraw na głowie. Pierwotnie miałam w planach napisanie drugiej części posta "Gdzie zjeść w Krakowie", ale prośby o przepisy na ciasta z ciecierzycy wygrały ;) (do opisu Krakowa na pewno jednak powrócę!)
Tym razem będzie krótko i na temat, zatem.. Przedstawiam "Ciasto orzechowo-waniliowe z czekoladą z ziaren ciecierzycy" oraz "Kawowo-karobowe ciasto z mąki z ciecierzycy"! (na podstawie przepisu z bloga Trzydziestoletnia panna bez dziecka)
                                                          
Ciasto orzechowo-waniliowe
Składniki:
240g ugotowanej ciecierzycy (waga po ugotowaniu) lub z puszki 140ml masła orzechowego (albo można zaszaleć i dać migdałowe) 70ml płynnego słodziszcza- miód, syrop z agawy, syrop klonowy (ja robiłam na miodzie sztucznym ;)) Szczypta sody (niecałe pół łyżeczki) Ziarenka wydłubane z laski wanilii (można dać też ciut aromatu)
Pół szkl (140ml) posiekanej gorzkiej czekolady (kawałki takie jak na wierzchu na zdjęciu ),albo "piegów" do pieczenia

Przygotowanie:
Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Wszystkie składniki oprócz czekolady blenderujemy na gładką masę. Dodajemy do niej czekoladę/piegi, zostawiając trochę na przystrojenie wierzchu. Przekładamy do wysmarowanej tłuszczem tortownicy-małej (!) (albo małej blaszki), dekorujemy na wierzchu czekoladą, lekko ją wciskając w ciasto i wstawiamy do piekarnika na 20min. Wyciągamy,studzimy, jemy i się zachwycamy! Nie przejmujcie się, że masa będzie dosyć gęsta i może być ciężko ładnie ją ułożyć w formie!


Ciasto kawowo-karobowe:
Składniki:
480ml mąki z ciecierzycy (dostępna np. w Kuchniach Świata - ja za swoją dziękuję Ul! :))
1 łyżeczka sody
1i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia (ja pod koniec pomyliłam cukier waniliowy z proszkiem więc z 1 łyżeczki zrobiło się 1 i 1/4, ale wyszło to tylko na dobre  ;)
3 łyżki karobu
1-2 łyżeczki cukru waniliowego (proponuję dać jedną, spróbować i w razie czego dać więcej)
360ml wody
120ml płynnego słodziszcza (ja użyłam sztucznego miodu)
160ml oleju rzepakowego
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
tabliczka gorzkiej czekolady (100g)                           

Przygotowanie:
Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Kawę rozpuszczamy w wodzie (zimnej), suche składniki mieszamy razem w dużej misce, czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej zostawiając dwa paski. Pozostałe 2 paski siekamy w kawałki (ja z każdej kostki miałam 6 kawałków). Mokre składniki łączymy razem, dodajemy rozpuszczoną czekoladę, dokładnie mieszamy i dodajemy do suchych składników porządnie mieszając. Dodajemy posiekaną czekoladę, wykładamy do natłuszczonej dużej tortownicy i pieczemy 40min. Wyjmujemy delikatnie i pozwalamy mu ostygnąć. Smacznego!

 A tutaj dwa zdjęcia jak wyglądamy przy pieczeniu ;)

Łasuch

Elvis odnajduje się w kuchni

 A następnym razem.... Gwiezdne ciasto dyniowe z kremem Pumknin Spice!



sobota, 2 listopada 2013

Najlepszy hummus na świecie, czyli "wyjazd po hummus do Krakowa"



Jak dziwnie by to nie brzmiało, tak, jeżdżę do Krakowa po hummus. Reszta rozrywki jest tylko dodatkiem :) Co ciekawe Krakowa nie lubiłam od zawsze. Jeździłam czasami ze znajomymi, ale tylko jako towarzystwo. Aż pewnego dnia trafiłam na blogu Mad Tea Party na wpis o hummusie. Jak wiadomo jestem hummusomaniaczką i stwierdziłam, że muszę go spróbować! I po tym jak po raz pierwszy pojechałam po niego w sierpniu 2012 roku tak co co najmniej co 3 miesiące muszę go zjeść :) (na szczęście czasami udaje mi się w międzyczasie skorzystać z życzliwości ludzi: "Dziękuję Mika i Kinga!" i hummus przyjeżdża do mnie). A zatem przedstawiam bohatera mojego posta Hummus Amamamusi!! Tym razem wybrałam się na wycieczkę z P. i tym bardziej nie mogłam się doczekać tego wyjazdu z racji tego, że po raz pierwszy miałam odwiedzić lokal Kasi i Barta (do tej pory hummus odbierało się po prostu u nich w domu)!!

Hummus z Jalapeno
Wrócę jednak do mojego pierwszego spotkania z tymi wspaniałymi ludźmi. Po pierwszy odbiór szłam niepewnie, bo jak to tak w domu i w ogóle.. Jednak ciepło i radość bijąca od Kasi, Barta, ich wspaniałego psa "Racucha" sprawiła, że od razu poczułam się tam jak gość, a nie klient :) Porwałam hummus i pobiegłam na planty - otworzyłam, spróbowałam i... ZAKOCHAŁAM SIĘ! Najlepszy hummus mojego życia. Gładki, puszysty.. A i smaków co nie miara.. Buraczkowy, czosnkowy, marchewkowy, dyniowy (w sezonie), z jalapeno, pomidorowy, chilli, kuminowy.. I wiele innych! Wtedy też wiedziałam, że ten wyjazd będzie inny od poprzednich. Zaczęłam poznawać Kraków, odkryłam cudne miejsca na Kazimierzu i muszę przyznać, że pokochałam to miasto :)
Następne wyprawy były tylko lepsze. Nie zapomnę jak w zimę spędziłam cudowne popołudnie w kuchni Kasi i Barta rozmawiając, próbując nowego smaku hummusu i popijając wino. Urzekła mnie ich pasja, gościnność i serdeczność jaką mi okazali (tak naprawdę obcej osobie).

Bart robi hummus

Podczas ostatniego wyjazdu mogłam w końcu odwiedzić ich Hummusiję. Lokal zaskoczył mnie niewielką przestrzenią, zagospodarowaną tak, że czułam się jakbym siedziała przy stole u znajomych w kuchni. Ruch był ciągły, wszyscy ze sobą wesoło gawędzili (pozdrawiam serdecznie poznaną wtedy przyszłą aktorkę! :)). Oprócz hummusu (genialnego oczywiście) na wielką pochwałę zasługuje wini (z nalewaka!) i przepyszna kawa podana w taki sposób, że aż gryzę palce, że nie zrobiłam zdjęcia (tygielek, dwie filiżanki i to wszystko podane na kamiennej płytce). Hummus można zabrać na wynos jak i zjeść na miejscu (w jadalnej miseczce, na talerzu z dodatkami na chlebie). Ponieważ kiedyś znalazłam dwa przepisy na ciasto z ciecierzycą (jedno z gotowanej ciecierzycy: orzechowo-waniliowe z kawałkami czekolady, drugie z mąki z ciecierzycy: kawowo-karobowe), postanowiłam, że koniecznie muszę je upiec i zawieźć im na spróbowanie! Zaskoczenie i pochwały przeszły moje najśmielsze oczekiwania :) Ciastem byli częstowani klienci (tu zebrałam kolejne pochwały) co sprawiło, że atmosfera stała się jeszcze bardziej domowa. Po tej wizycie nie mogłam doczekać się 3 nowych smaków hummusu: z czosnkiem niedźwiedzim, z pieczonym bakłażanem oraz dynią w przyprawach, które miały ukazać się w niedzielę! (czosnek i dynia - mistrz!)


Hummus buraczkowy (przepraszam za zdjęcie resztek,
ale tak się na niego rzuciłam,że zapomniałam o zdjęciu)

W niedzielę z kolei odbył się festiwal NajedzeniFest!, którego organizatorem jest m.in. Kasia. Fantastyczne przedsięwzięcie, które według mnie klimat ma lepszy niż warszawski UrbanMarket (wybacz Warszawo!). Spotkała mnie tam jeszcze inna miła niespodzianka, ale o tym w następnym poście ;) I uwaga: dzięki pasji, optymizmowi i dobremu słowu Hummusu Amamamusi na następnym NajedzeniFest! pojawiam się z moimi ciastami jako wystawca! To będzie coś!

Podsumuję mój wpis zdaniem, które zawsze piszę Kasi i Bartowi po powrocie do Wwy:
"DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚCIE!"
Kasia na NajedzeniFest!


Hummus podstawowy

Dodatki-po lewej: aromatyczna dynia, po prawej: pieczony bakłażan

Ps. Pobyt w Krk bez zjedzenia hummusu Amamamusi jest wyjazdem niepełnym! (i zapewniam, że wszystko moje opinie są całkowicie moje, bez jakichkolwiek przekupstw i wytycznych - chociaż być przekupywaną hummusem.. To byłaby bajka ;))
Hummus marchewkowy

Hummus z aromatyczną dynią (przedostatni przywieziony do domu :()

Dwa czerwcowe hummusy (cytryna i marchewka) grzeją się na słońcu ;)

Ciasto z gotowanej ciecierzycy

Ciasto z mąki z ciecierzycy